To już blisko 10 lat, jak Kroke zachwyca mnie swoimi dźwiękami. Pewnego dnia na półce Jagody K. (kiedyś S.) wypatrzyłem "Sounds of the vanishing point". Płytę dostała od swojej mamy, która otrzymała ją od żony, bodajże, akordeonisty zespołu. Zbieg kilku wyrzeń sprawił, że z wielką przyjemnością po raz czwarty stawiłem się na ich koncercie. Tym razem oprócz słuchania zrobiłem parę zdjęć. Niestety, warunki w Filharmonii Pomorskiej, choć miłe dla słuchacza, nie są wystarczające dla aparatu. Dodatkowym problemem jest ograniczenie w poruszaniu się, bo jak tu skakać przed skupionymi słuchaczami.
Pomimo tych niedogodności, mam nadzieję, że zdjęcia w tej formie są akceptowalne.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Więcej zdjęć znajduje się
tutaj. Zapraszam.
Kliknij, aby zobaczyć więcej... albo i nie