Tym razem ten namaszczony przez Pink Floydów zespół zaprezentował najlepsze utwory z całej twórczości Watersa, Gilmoura i spółki. Ponieważ, aż tak nie jest emocjonalnie związany z tym materiałem, postanowiłem trochę popstrykać. Zespół nie daje wielkiego pola do popisu fotografom. Ot, zaledwie kilkanaście minut, podczas których nawet światło się nie zmienia. No skłamałem. Zmienia się. Z niebieskiego na białe i na... brak. Niestety, w związku z zalegających śniegiem spóźniłem się i zostały mi zaledwie 3-4 minuty na pstrykanie. Później jeszcze kilka fotek na partyzanta z trybun. Mam nadzieję, że pomimo tych przeciwności, widać, że warto wybrać się na ich koncert.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Niewiele więcej zdjęć znajduje się tutaj. Zapraszam.
Kliknij, aby zobaczyć więcej... albo i nie