Były sobie wakacje. A na wakacjach był z nami aparat. Że jest cyfrowy, to pstrykałem. Co mi tam. Filmów kupować nie trzeba, więc można strzelać i z biodra i zza pleców. Czasami coś wyjdzie. A jak nie wyjdzie to i tak, lepiej lub gorzej, coś się złapie. Zdjęcia poniżej nie są artystyczną wizją fotografa. Ot, pstryknięcia. Słowem postaram się uzupełnić przesłanie obrazu. Miłego oglądanio-czytania.
Na początek Łódź. Piękne miasto. Cholery dostaje człowiek, jak się musi przez nią przebijać, bez mała, półtorej godziny. A do tego dostaje takie widoki jak ten poniżej. Nie jest on wyjątkiem. Tam po prostu jest tak uroczo!
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Na plaży w Leszczynach (Zalew Cedzyna) też bywają głodni ludzie. Na pomoc przychodzi "naturalizowany" Chińczyk z, jakże wysublimowanym, hasłem reklamowym. Koledze także daję "szóstę".
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
A ci wyszli na plażę, co by nie dostać garba od siedzenia przy komputerze.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Garbate siedzenie na pozostałości po zjeżdżalni (o niej poniżej) jest fajne. Żeby kózka nie skakała, to mogłaby... poskakać. A tak pozostało tylko patrzenie.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Oni mogą skakać. I skaczą.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
A ta zjeżdżalnia to musiała być kiedyś fajna. Oczami wyobraźni widzę te szalone zjazdy. Pozostała tylko wyobraźnia, bo inni mieli jej za dużo (albo za mało) i do tego ktoś im dał zapałki.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Dwa cienie (nie mylić z cieniasami) i dwa piwka. Rachunki się zgadzają. Ale dla kogo soczek...
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Ten soczek to chyba od nich, bo tu mi się rachunki nie zgadzają. Nie ma jak to punkowe klapki na plażę :)
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
A teraz mały skok do przeszłości. Park Jurajski w Bałtowie. Say "Hello" to me!
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Hello, czy nie hello. Jeść trzeba, a dzieci nie są łykowate.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Olga: Tatusiu, a co ten Pan robi?
Tatuś: Naprawia samochód.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Nie ma jak posiedzieć sobie w rozkroku... czyimś.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Flippery, cymbergaje, rzuty piłką do kosza. A czemu nie rzuty kamienia do śmietnika? Skoro nie ma różnicy, to po co przepłacać?
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
No to do Kielc. Restauracja Winnica na ul. Winnickiej (polecam żarkoje!). Czy czegoś nie przypomina ta sztuczna róża? No baaa, przecież to jest restauracja prowadzona przez BSS Społem. Zresztą jedna z kilku jakie prowadzą w Kielcach.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Niemniej jedzenie dobre, bo... polskie.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
A ten deptak to nawet ładny. Zdjęcie może gorsze, ale widać ideę :)
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Na deptaku można spotkać grajka, który się ceni, bo szybko mnie przegonił, gdy zobaczył aparat.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
I grajka, który się ceni mniej. Cóż, wyprzedaż.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Długi ten deptak i w połowie można się już poczuć zmęczonym. Dzieciom wielkie akweny wodne nie są potrzebne.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
A tak deptak się kończy - dworcem PKP. Czy środki wybuchowe tak dużo kosztują? No chyba że to alternatywne pojmowanie piękna.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Jakby ktoś nadal nie wierzył, że w kieleckim można spędzać wakacje. To są Kielce, naprawdę.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
I do Krakowa stamtąd nie jest daleko. A tam smok dalej zieje ogniem. Co minutę na około sekundę. A po co więcej. I tak było gorąco.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Pewnie gdyby Jan Paweł II też zionął ogniem, to by pająki się go nie imały.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Mama: Synku, gdzie jesteś?
Synek: Mamo, jeżdżę na rowerze.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
No dobrze, niby trawa koło Wawela jest, ale boiska do krykieta to nie widziałem. No chyba że chłopaki z Wysp (bo po angielsku mówili) skorzystali z oferty last minute i dla jednego z nich minuta okazała się zbyt krotka, żeby się przebrać po meczu.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Ci to też chyba z Wysp. Taki typowy pudding w różowym wdzianku.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
A dąb Bartek stoi. No ale nie w Krakowie, żeby nie było niejasności. Cały czas stoi pod Kielcami. Jak jednak widać, spoczynek już coraz bliższy i może faktycznie go złożą w jakiejś krypcie na Wawelu.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Kadzielnia w Kielcach to miły zakątek na spacery. Niektórzy jednak stwierdzili, że religia musi towarzyć każdemu, o każdej porze i w każdym miejscu.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
No właśnie religia... tym razem w wydaniu garncarzy z Chałupek. Składam niniejszym podziękowania dla Pana kustosza muzeum, który pomimo dnia wolnego dla muzealników (poniedziałek), poświęcił nam półtorej godziny. A od samych jego opowieści o procesie wytwarzania glazurowanych naczyń glinianych robi się człowiekowi gorąco i czuje zmeczenie, jakie musiało być udziałem garncarzy i ich żon.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
A na zamku w Chęcinach, gdy ktoś za dużo gada...
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Tak wygląda gekon i tak się przykleja do szyby.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
Pewnie obserwował krwiożercze żółwie. Wszyscy lubią, jak krew tryska na lewo i prawo. Przecież filmy są tylko o miłości i nienawiści.
.jpg)
Kliknij, aby powiększyć
No i na koniec ckliwy widok zachodu słońca bez słońca. A co tam. Można być przez chwilę romantykiem.
.jpg)
Kliknij, aby zobaczyć więcej... albo i nie